niedziela, 18 stycznia 2015

thirteen

Tego na pewno nikt się nie spodziewał.. liczę na jakieś komentarze, bo osttanio coraz mniej ich i zapraszam na epilog Sick means war

- O czym chciałaś rozmawiać? - rozejrzałam się dookoła, poszukując jakiegoś punktu, na którym mogłabym zaczepić swój wzrok.
- Daj mi jeszcze chwilę. - powiedziałam, całkowicie ignorując siedzącą naprzeciwko osobę. - Czy mogłabym prosić herbatę? - zapytałam, zawieszając spojrzenie na pięknej różanej filiżance.
Odkąd pamiętam, zawsze miałam zamiłowanie do filiżanek. Uwielbiałam je zbierać na małej półce swojego regału z książkami. Nie umiałam wpasować ich w otoczenie, ale nie miałam serca, by tak po prostu je zniszczyć lub komuś oddać. Często zapraszałam do siebie Jazzy i wspólnie ubierałyśmy swoje najpiękniejsze sukienki, mama zaparzała nam herbatę do małego dzbanuszka i siedząc w ogrodzie przy małym stoliku, udawałyśmy brytyjskie damy. Nie potrzebowałam wiele do szczęścia, wystarczała filiżanka i moja przyjaciółka.
Zauważając jak domownik krząta się po kuchni, wykorzystałam moment i podeszłam bliżej szkła, za którym schowano ową filiżankę. Rozsunęłam lekko szyby i chwyciłam przedmiot w dłonie. Była piękna. Usłyszałam za swoimi plecami odchrząknięcie, co spowodowało, że natychmiast odłożyłam filiżankę na swoje miejsce i wróciłam na kanapę. Ten salon ani trochę nie był przyjazny. Zauważając stojący na stoliku kubek z gorącym napojem, natychmiast pochwyciłam go w dłonie, by choć trochę się teraz ogrzać. Mimo, że nie było zimno, odczuwałam cholerny chłód.
- Więc?
- Nie potrafię siedzieć w domu. Musiałam gdzieś wyjść, nie chciałam tu przychodzić..
- Auć. - cichy śmiech i teatralne wyczyny towarzysza wcale nie poprawiały sytuacji. Westchnęłam czując, że zaraz zacznę płakać i ten wieczór będzie największą porażką mojego życia.
- Nie odzywacie się, oboje nagle przestaliście się odzywać.. bałam się. Czuję się jak w cholernym filmie akcji, gdy źli ludzie polują na twoje życie, ale jedyne co możesz zrobić to po prostu stać i czekać aż cię znajdą. - zamilkłam biorąc kilka małych parzących w język łyków herbaty. Skrzywiłam się, gdy to nieprzyjemne uczucie wkradło się do mojej buzi.
- Poparzyłaś się? - przytaknęłam nie fatygując się, by spojrzeć przed siebie. - Jak zwykle. Nigdy się nie nauczysz, co?
- Nie. - lekko się uśmiechnęłam. Emocje, które czułam przed chwilą, zniknęły.
- Byłaś u Jazzy? - wzdrygnęłam się słysząc imię przyjaciółki. Pokiwałam przecząco głową, a uścisk na kubku gwałtownie się wzmocnił. - Pytała o ciebie.
Uniosłam głowę nie dowierzając słowom, które usłyszałam. Nie sądziłam, że ktokolwiek odwiedził już Jazmyn. Chciałam być pierwsza, ale bałam się. Po obrażeniach, które zyskała jej widok może nie należeć do przyjemnych i myślę, że nie dałabym rady ukrywać emocji, by nie sprawić jej przykrości. Chciałam tylko poczekać jeszcze parę dni i znaleźć w sobie tą siłę, która pomogłaby mi przez to przejść.
- Tęsknię za nią. - westchnęłam. Pozwalając łzom napłynąć do oczu spojrzałam przed siebie.
- Ona za tobą też.
Pojedyncza łza powoli spłynęła po moim policzku, a za nią zaczęły ulatywać kolejne. Czułam się całkiem bezradna w tej sytuacji i płacz to jedyne co mnie wciąż podtrzymywało. Odstawiłam kubek na stolik i przyciągnęłam pod siebie nogi, by zakryć w nich twarz. Chwilę później poczułam jak kanapa lekko się ugina, a obce dłonie przyciągają mnie do siebie, otaczając w bezpiecznym uścisku. Nie zamierzałam z tego rezygnować.. prawdopodobnie przyszłam tu właśnie po to. Potrzebowałam tej bliskości.
- Mogę zostać na kilka dni? - zapytałam. Usłyszałam ciche "tak" co sprawiło, że poczułam się nieco lepiej i pozwoliłam moim powiekom się zamknąć, by zasnąć będąc we właściwych ramionach.
***
Leniwie podniosłam powieki, by rozejrzeć się po ponurym pokoju, do którego już dawno przywykłam. Nie spałam od dłuższego czasu, ale dopiero teraz zdecydowałam się na otworzenie oczu, mimo że i tak nie miałam zamiaru opuszczać jeszcze łóżka. Rozglądałam się dookoła w międzyczasie przecierając zaspane i bolące od płaczu oczy. Kiedy skończyłam, zaczęłam wpatrywać się w sufit. Nie było w nim nic nadzwyczajnego, co przyciągałoby uwagę. Myślę, że jego biel przyciągała moją uwagę. Mogłam się wtedy skupić na każdej rzeczy i nic nie odciągnęłoby mnie od tego zadania.
Po kilkunastu minutach, które dla mnie osobiście ciągnęły się godzinami, wyszłam z łóżka i skierowałam się do toalety, gdzie szybko wykonałam podstawowe czynności. Zadbałam także o to, by usunąć resztki wczorajszego makijażu. Kiedy uznałam, że moja twarz nie wygląda najgorzej, opuściłam łazienkę i powoli zeszłam na dół. Dostrzegłam tyłem siedzącą postać na krześle i lekko się uśmiechnęłam.
- Jak się spało? - zapytał, wciąż będąc do mnie tyłem.
- Mogło być lepiej. - odparłam i zbliżyłam się do chłopaka. - Dziękuję.. no wiesz, za to, że mogę tu zostać. - bardziej się uśmiechnęłam po czym zaczęłam zaparzać sobie herbatę.
- Możesz tu nocować kiedy tylko chcesz. Idziemy dziś po jakieś twoje ciuchy, czy będziesz podbierać moje? - odwróciłam głowę w stronę chłopaka, a następnie spojrzałam w dół na swój strój. Poczułam lekko piekące poliki przez co było jeszcze dziwniej.
- Myślę, że mogłabym przyzwyczaić się do dresów, ale bieliznę wolę zmieniać. - zachichotałam.
Chłopak kiwnął głową na znak zrozumienia i powrócił do swojej wcześniej wykonywanej czynności. Przyjrzałam się jego spiętym rysom twarzy. Zaciskał szczękę, co można było zauważyć po policzkach, które były napięte bardziej niż zwykle, a brwi były mocno zmarszczone, więc mogłam śmiało powiedzieć, że jego obecne zajęcie bardzo go wchłonęło.
Zalewając herbatę wsypałam dwie łyżeczki cukru i w zupełnej ciszy przeszłam z kubkiem do salonu, gdzie siadając na kanapie postanowiłam w ukryciu spoglądać na towarzysza. Mimo, że mogłam jedynie obserwować jego plecy, wcale nie żałuję.
- Jesteś pewna, że nikt nic nie podejrzewa? - zapytał, gdy brałam pierwszego łyka wciąż jeszcze gorącej herbaty.
- Nie mają o niczym pojęcia. - odpowiedziałam, nadal patrząc na plecy chłopaka. 
- Oby policja też na nic nie wpadła. Wtedy nie będzie miło. Lucy, musimy być ostrożni. Będę czekał dziś przecznicę dalej od twojego domu, tak żeby nikt nic nie zauważył. - kiwnęłam głową chociaż on i tak tego nie zauważył. 
- Chyba nigdy w życiu nie wymyśliliśmy lepszego planu. - zaśmiałam się podchodząc do przyjaciela. 
- Ci idioci myślą, że Michael jest tym złym, a tymczasem to tylko jedna wielka gra, w której to my jak zwykle będziemy zwycięzcami. - odwrócił twarz w moją stronę a lewą ręką wskazał na ekran laptopa. Spojrzałam na wyświetloną stronę. 
- Nie możesz! Jazzy już wystarczająco cierpi, a Ashton nie może znów oberwać! - krzyczałam jednocześnie zaczynając płakać. - Jeśli ktoś ma zostać postrzelony to tylko ja!
- Taki był plan. - powiedział, uśmiechając się jak małe dziecko. Zdezorientowana spojrzałam na niego i powoli pokiwałam głową, zgadzając się na to. 
- Będę miała kamizelkę? - usiadłam na przeciwnym krześle, uprzednio wracając po kubek z herbatą. 
- Myślałem nad tym, by postrzelić cię przy twojej mamie. Będziemy tam razem, no wiesz.. zabiorę cię do rzekomego szpitala, gdy tylko cię postrzelę. Twoja matka musi wiedzieć, że to prawdziwa rana, będziemy musieli poćwiczyć nad twoją grą aktorską. 
- Dotychczas wszystko było dobrze. - odpowiedziałam, przypominając sobie wszystkie poprzednie sytuacje, gdzie byłam jak profesjonalna aktorka. 
- Teraz to nie będzie rozpacz. Lucy, twoja matka będzie rozpaczać, ty będziesz cholernie cierpiała. Dostaniesz kulą w brzuch, musisz pamiętać o tym, że strzał pchnie cię trochę do tyłu. Potem musisz upaść i przez niecałą minutę udawać jak słabniesz. Ja zrobię resztę. - przyjrzałam się mu z lekkim uśmiechem. 
- Nie możesz tego zrobić będąc ze mną w domu. - podniosłam kubek, by napić się kilka małych łyków, uważając na to, żeby się nie poparzyć.. mój język wciąż jeszcze cierpi po wczorajszej wpadce. 
- Zrobimy to dzisiaj. - chłopak podszedł do małej szafki i otworzył ją. Trochę pogrzebał w środku aż w końcu wyjął pistolet. Spojrzałam na niego z przerażeniem, podczas gdy on cieszył się chwilą z posiadania w dłoni broni. 
- Ty idioto! Twoje odciski już tam są! Jak chcesz wrobić w to Michaela?! - podbiegłam do niego i z rękawem nasuniętym na dłoń, zabrałam mu pistolet i położyłam na szafce. - Tu nic do siebie nie pasuje. 
- Rezygnujesz? 
Spuściłam głowę w dół i zamknęłam oczy, by w chwili spokoju pomyśleć o bliskich, a szczególnie o mamie, która być może za parę godzin doświadczy ogromnie wielkiego ciężaru. Strach, który znikąd pojawił się w moim umyśle zdawał się rosnąć z sekundy na sekundę. Pomyślałam także o Ashtonie i Jazzy.. o przyjaciołach, którzy nie mają o niczym pojęcia. Nie wiedzą, że są moimi ofiarami.. moimi, nie Michaela. Nie wiedzą, że to wszystko przeze mnie. Chłopak, który przewrócił motor, na którym Jazzy jechała z Calumem, zrobił to za pieniądze. Mężczyzna, który spowodował mój i Ashtona wypadek również zrobił to za pieniądze. Jednak nie potrafiłam wtedy być obojętna. Chciałam skręcić tak, by uniknąć tego zderzenia. W przypadku Jazzy nie mogłam nic zrobić.. jej ostatni wypadek nie był zaplanowany. Był spontanicznym pomysłem chłopaka, a ja nie miałam o tym pojęcia. Gdybym tylko wiedziała, nie pozwoliłabym mu na takie coś. 
Otworzyłam oczy i podeszłam do okna. Zza lekko spuszczonej zasłony przyglądałam się przejeżdżającym samochodom. Zastanawiałam się nad sensem tego po co jeździć skoro można chodzić. Zastanawiałam się nad każdą nieistotną rzeczą, byle tylko nie myśleć o tej właściwej. 
- Zrobię to. - odwróciłam się w stronę chłopaka i pewnym siebie głosem odpowiedziałam po dłuższej chwili.
***
~ luhe: musisz na siebie uważać.
~ lucyh: nie muszę.
~ luhe: wisi nad Tobą śmierć
~ lucyh: to niech zapuka do moich drzwi, chętnie ją wpuszczę.
~ luhe: co z Tobą nie tak?!
luhe pisze..
~ lucyh: odliczaj godziny, minuty i sekundy. może chociaż na drugim świecie zdradzisz mi kim jesteś.
~ luhe: a może na drugim świecie Ty zdradzisz swoim bliskim kim naprawdę jesteś!
luhe jest offline.

6 komentarzy:

  1. Nie ogarniam tej dziewczyny. To suka

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no ja tu nic nie ogarniam!!! Co to w ogóle ma być?!?! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. popierdolone na maksa haha
      chciałam dać trochę podpowiedzi czy coś, ale nie pykło lmao

      Usuń
  3. Rozdział super... tylko wszystko nagle się stało inne 😲😂

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam za spam'a

    Witaj.
    Jeśli jesteś miłośnikiem książek, albo stoisz na rozdrożu książkowym "Przeczytać, nie przeczytać" , lub po prostu szukasz czegoś na zimowo-jesienny wieczór. Zapraszam na bloga z recenzjami książek młodzieżowych.
    http://recenzje-przerwy-miedzy-ksiazkami.blogspot.com/
    Niestety dopiero wspinani się na szczebel blogowy, co równa się z tym że potrzebujemy czytelników, jednakże zapraszam już teraz ;)

    OdpowiedzUsuń